Brzezina. Droga wydarta przyrodzie. Pnie się w górę. Wpierw wzdłuż potoku a później oddalają się od siebie. Myślę sobie, że droga tak stara jak historia człowieka w tej okolicy. Wytarta od ludzkich stóp, butów, wozów drabiniastych. Zadziwiająco prosta w porównaniu do wijącej się dołem wody.
Trakt prowadzący do Sanki - wybity skamieniałościami. Naniesionymi tu przez wodę z góry czy przez człowieka? Czy może odsłoniętymi z ziemi? Miejscami wytartymi do połysku - tak myślę - przez setki, tysiące stóp, choć dziś stanowiąca jedynie dojazd do pól i sadów i trudno tu kogoś spotkać. Taka droga, z której widzisz góry, okolicę, zejdziesz do potoku ze słodką wodą i do jaskiń. Wynurzająca się nagle z pomiędzy drzew. Na krótkim odcinku wysypana starymi cegłami by znowu przejść w kamienny wytarty szlak. No więc ile stóp go wytarło? Co nim dźwigano i dokąd? Czy przystawano i oglądano się za siebie by zobaczyć góry idąc z dołu, czy schodząc z góry wypatrywało się domostw? Zapomniana wytarta droga.